Pomyślcie... coś słodkiego. I kwaśnego. I gorącego. I zimnego. Podpieczona skorupka i płynny w środku. Taki jest mój ulubiony deser. Oto on.

Składniki: (na 4 kokilki)

  • 300 gram świeżych malin
  • 100 gram czekolady (u mnie mleczna, a co!)
  • 3 jaja 
  • 100 gram masła (+ ciut do wysmarowania kokilek)
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki cukru
  • lody waniliowe
  • szczypta soli
Maliny blenderujemy na mus-sos. I to tyle z malinami. Jeżeli są kwaśne- tym lepiej. Będą wspaniałym przełamaniem smaku dla słodkiego deseru ze słodkimi lodami.  Czekoladę, masło i cukier rozpuszczamy w kąpieli wodnej (tak jest najszybciej i najłatwiej). Gdy już wszystko się rozpuści, odstawiamy na moment masę czekoladą do wystygnięcia. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywno. Do masy czekoladowo-maślano-cukrowej dodajemy przesianą mąkę. Dokładnie mieszamy. Dodajemy żółtka (masa musi być już dość chłodna bo inaczej otrzymamy jajecznicę). Gdy uzyskamy gładki krem powoli możemy dodawać białka-najpierw 1/3 białek mieszamy by nasza masa stała się bardziej puszysta, następnie dodajemy resztę białek. Foremki- kokilki smarujemy masłem, wlewamy masę czekoladową i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni na 8-10 minut. Podajemy z musem malinowym i lodami. I od razu jemy! Smacznego 


Brak komentarzy