Śmiało mogę nazwać się kurą domową, która w kółko planuje gotowanie i gotuje, z małymi przerwami, które poświęcam na bunt przeciwko systemowi i narzekaniu, że mi się już nie chce, ale to są moje osobiste dramaty, którymi wypełniam sobie cały wolny czas jaki mam. Oprócz tego, że ta sytuacja mnie stresuje, to jestem szczęśliwa bo czytam książki, które piętrzyły się przy moim łóżku, gotuję i cykam zdjęcia, i piszę przepisy, i jem. Czyli robię wszystko co kocham, nadrabiam zaległości. Tak, to na to jest ten czas. Żałuję, że to wszystko owiane jest tylko jednym wielkim zmartwieniem, które jak opary unosi się w powietrzu cały czas i prawie na wszystkim co robię, skupiam się jedynie w 56 procentach. Ze zmartwieniem w tle, wiarą, nadzieją i ochłapem miłości, czekam na ten lepszy czas. Czas, gdy będzie już po wszystkim. Na głęboki oddech. 

Dawno nie gotowałam klusek, nie robiłam skomplikowanych dań, nie bawiłam się w śniadania, aż do teraz. Teraz okazał się moment na te wszystkie potrawy, które są w zasięgu moich myśli, które chciałabym ugotować i zjeść. I robię to, ponownie z nadzieją, że latem zmieszczę się w moje ulubione sukienki. Jeśli tylko będę mogła gdzieś w nich wyjść dalej, niż z kuchni do salonu. 

Składniki:

  • 500 g ziemniaków 
  • 180 g mąki pszennej 
  • 2 łyżki kaszy manny 
  • 1 jajko 
  • szczypta soli do smaku 
  • 1/2 szklanki śmietany 30%
  • 200 g świeżego szpinaku 
  • 200 g pieczarek 
  • mała szalotka 
  • ząbek czosnku 
  • olej rzepakowy do smażenia 
  • szczypta soli, pieprzu i gałki muszkatołowej do smaku 
  • natka pietruszki (pęczek)
  • parmezan (garść startego)
Ziemniaki gotuję do miękkości i studzę. Zagniatam gładkie ciasto z mąki, ziemniaków, kaszy manny, soli i jajka. Przygotowane ciasto dzielę na 3 części a z każdej z nich formuję wąski wałek, który kroję na mniejsze części. W dużym garnku gotuję posoloną wodę, w momencie, gdy zacznie wrzeć wrzucam przygotowane kopytka, które gotuję 5 minut od momentu wypłynięcia na powierzchnię. Za jednym razem gotuję jedną z trzech części kopytek. Ugotowane przekładam na talerz. Na patelni smażę czosnek oraz szalotkę. Dodaję pieczarki i smażę składniki kilka minut. Dodaję szpinak i duszę składniki jeszcze dwie minuty. Wlewam śmietanę i redukuję sos przez 5 minut, na koniec doprawiam wszystko solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Dodaję natkę pietruszki, parmezan i ugotowane kopytka a całość dokładnie mieszam i ściągam z ognia. Podaję od razu. Można posypać jeszcze większą ilością parmezanu i natki pietruszki tuż przed podaniem. 

Smacznego, Klaudia. 









Brak komentarzy