Strony

sobota, 30 czerwca 2018

Orientalna soczewica z warzywami i pulpeciki z indyka



Namiętnie to danie od 3 dni zabieram do pracy i mogę zupełnie szczerze powiedzieć, że jest to "lanczyk" niemal idealny. Fajnie smakuje na zimno, fajnie na ciepło. Lekki, smaczny i przyjemny. Sycący. Ładnie pachnie. Ma wszystkie pozytywne cechy jedzonka idealnego na wynos. Ale super smakuje też prosto z patelni w domu. 

Składniki (na 2-3 porcje):

  • 1 szklanka czerwonej soczewicy 
  • olej do smażenia 
  • kurkuma, wędzona papryka, kumin, sól, chili, imbir 
  • cukinia młoda
  • czerwona cebula 
  • pomidorki truskawkowe, daktylowe (te słodsze) w kolorach dowolnych 
  • natka pietruszki
  • 300 gram mielonego mięsa indyka i kilka łyżek wody 
Soczewicę ugotuj. Mielonego indyka wymieszaj z wodą, solą, pieprzem i natką pietruszki.
Formuj niewielkie pulpeciki i smaż na rozgrzanym tłuszczu po 2-3 minuty z każdej strony. Na tym samym oleju podsmaż cebulę i cukinię. Dodaj wszystkie przyprawy, około 1/3 łyżeczki każdej z nich. Po podsmażeniu wymieszaj soczewicę z warzywami z patelni oraz pokrojonymi drobno pomidorkami. Podaj z pulpecikami. 

Smacznego, Klaudia!







czwartek, 28 czerwca 2018

Ciastka z ziarnami czyli fit ciastki


Wymyślenie przepisu, przygotowanie go, czyli wyrobienie ciasta kruchego w tym wypadku, czy nawet estetyczne i ładne wykrojenie ciastek (tudzież ciastków) nie stanowi dla mnie problemu. Serio. Problem pojawia się dopiero w momencie kiedy ciastka (lub ciastki) lądują w piecu. I odtąd rozpoczyna się odliczanie 10, 12 lub 15 minut podczas, których wszystko potrafię spieprzyć, nawet najlepszy wypiek. Dlaczego. Otóż. W tym wypadku zawodzi akurat czynnik ludzki, czyli moja niespokojna natura. Zazwyczaj po umieszczeniu wypieku w piecu czuję się wolna jak ptak i zamiast pilnować by nic się nie przypiekło lub PRZYNAJMNIEJ ustawić sobie minutnik, budzik, cokolwiek co odmierza czas ja udaję się robić milion innych rzeczy, które aktualnie uważam za ważne. Przez co moje dzieło a). jest niedopieczone, b) jest spalone, c) jest wysuszone na wiór. Najlepiej wychodzi mi długie pieczenie w niskiej temperaturze, bo trudno jest wówczas cokolwiek popsuć. Natomiast ciasta, ciastka, pierniczki, bezy, biszkopty to niestety moja udręka i jeśli nie znajdę sobie jakiegoś zajęcia i nie będę pilnowała, dosłownie, piekarnika to istnieje duża możliwość, że wypiek odwiedzi śmietnik w trybie natychmiastowym po wystudzeniu. Tym razem pilnowałam, pilnowałam i udało się. 

Składniki (na 10-12 ciastków):
  • 150 gram mąki 
  • 100 gram masła
  • 1 jajko 
  • szczypta soli 
  • 2 łyżki stewi, ksylitolu lub cukru 
  • 1/2 szklanki siemienia lnianego
  • 1/2 szklanki nasion słonecznika
  • jagody goji, garść 
  • kilka orzechów laskowych 
  • pestki dyni, kilka łyżek 
Mąkę mieszam ze stewią, solą i ziarnami oraz jagodami. Dodaję masło i jajko. Wyrabiam ciasto. Jeżeli wydaje Ci się zbyt suche dodaj łyżkę wody. Wałkuję ciasto na grubość 0,5 cm i wykrawam ciastka o dowolnym kształcie. Przekładam na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i piekę 12 minut. Studzę i je jem!

Smacznego, Klaudia!








środa, 27 czerwca 2018

Banalnie prosty posiłek. Awokado, cukinia i duszony w maśle migdałowym kalafior i jajko w koszulce a całość polana dressingiem tahini



Proste to danie jak drut a smaczne jak niewiele tak banalnych. Kalafior i pasta z orzechów lub sezamu to według mnie najlepsze połączenie i w mojej kuchni zdecydowanie wyparło to od lat utarte z bułką tartą. Smakuje mi zwyczajnie bardziej. a jeżeli użyjesz masła z kawałkami orzechów to efekt osiągniesz całkiem podobny bo przy okazji będzie chrupiąco. Mamy tutaj awokado, jest cukinia surowa, którą mi się pokochało i jajko w koszulce oraz delikatny dressing na bazie tahini co to to wszystko w jedną całość mi ładnie zespala. 

Składniki:

  • kalafior, masło z orzechów nerkowca, cynamon, kumin, sól i pieprz oraz rozmaryn świeży i masło do smażenia 
  • awokado 
  • jajka
  • cukinia świeża
  • dressing: pasta tahini, olej sezamowy, sok z cytryny, miód, szczypta soli i pieprzu
Kalafior podsmaż na maśle. Dodaj cynamon, kumin, sól i pieprz. Chwilę podsmaż i wlej odrobinę białego wina lub wody. Duś warzywo po czym dodaj łyżkę masła z orzechów nerkowca. Ściągnij kalafior z ognia. Jajka ugotuj w koszulce, pewnie wiesz jak je ugotować, natomiast jeżeli nadal masz z tym problem polecam Ci ten film ( klik ). Pokrój awokado oraz cukinię a składniki dressingu dokładnie wymieszaj lub zmiksuj blenderem. Podaj kalafior z warzywami, jajkiem i dressingiem.


Smacznego, Klaudia!





wtorek, 26 czerwca 2018

Pierwsze śniadanie na nowym. Banalnie prosta owsianka z masłem migdałowym i cynamonem, malinami, truskawkami i czereśniami





Stało się. Kolejny raz przeniosłam mój zgrabny tyłeczek w nowe miejsce. Jeszcze nigdy tak negatywnie nie byłam nastawiona do żadnej ze zmian jak do tej. Do ostatniej chwili odwlekłam moment przeprowadzki a deadline się zbliżał. I zbliżał. I zbliżał. Małymi a później wielkimi krokami. Aż ostatecznie poczułam, że jeżeli nie zacznę szukać to grozi mi bezdomność. Oglądałam oferty. Dzień. Drugi. Trzeci. I nic. Znalazłam jedną, na którą miałam ochotę poświęcić czas. Miałam swoje powody. Lubiłam Sopot, nie chciałam zmian. Podobało mi się to miejsce, podobała mi się lokalizacja i fakt, że mam tak niedaleko bliskie mi osoby. I nagle to wszystko miało się skończyć, nie chciałam w to wierzyć do samego końca. Chciałam wreszcie stabilizacji i spokoju, a życie kolejny raz wszystko musiało przewrócić do góry nogami. W ciągu jednego miesiąca zmieniło się u mnie wszystko. Praca, bo trzy poprzednie zmieniłam na dwie inne i chociaż na początku byłam przerażona zmianami to szybko okazało się, że to najsłuszniejsza z decyzji, mieszkanie i przewartościowanie pewnych znajomości i relacji. Sama od siebie się oddaliłam ale to również było dobre, móc spojrzeć na swoje życie z dystansem. Móc ocenić. Uspokoić myśli. Ułożyć w logiczną całość. 

Teraz, w tej właśnie chwili która jest mogę powiedzieć Wam jedno. Zmiany są dobre. Pomimo tego, że wydają się przerażające to są potrzebne. Jeżeli odniesiesz je odpowiednio do swojego życia to z pewnością uznasz za zmiany potrzebne. 

W moim życiu od lat już w każdym roku musi wystąpić minimum jedna rewolucja a czasem nawet dziesięć. Pisząc rewolucja nie mam na myśli drobnych spraw, mam na myśli poważne relacje lub niepoważne rozstania, mam na myśli przeprowadzki z jednego końca Polski na drugi, mam na myśli zmiany pracy, branży i studiów, mam na myśli trudne decyzje i konsekwencje związane z podjęciem takowych. I teraz, gdy lata mijają, nie żałuję żadnej z nich. Do żadnego momentu w życiu bym się nie cofnęła. Nie zmieniłabym niczego. Jestem z siebie dumna za odwagę, jestem szczęśliwa, że zawsze wybieram tę trudniejszą drogę w życiu bo dzięki temu niemal czuję jak z dnia na dzień staję się silniejsza. 

Moja przeprowadzka właśnie tu była najsłuszniejszą z decyzji. I kiedy dziś o 8:00 rano obudził mnie dzwonek do drzwi a w progu zobaczyłam mojego przyjaciela, z kilogramem kaszubskich truskawek w rękach, wiedziałam, że zamieszkanie właśnie w tym miejscu to był dobry pomysł. Czekają mnie teraz fajne, miłe, ciekawe poranki z kawą w dłoni. Będą też smaczne i zdrowe śniadania w dobrym towarzystwie. 

Czuję taki powiew świeżości i czuję znowu taką chęć do działania. Czuję, że znowu dobę mogę rozciągnąć do 25 godzin a tydzień wydłużyć o co najmniej jeden dzień, bo tak mi się chce i tego potrzebuję! 

Składniki (na 2 bardzo duże porcje):
  • 150 gram płatków owsianych, ale takich OWSIANYCH PRAWDZIWYCH, jak to stwierdził Mati 
  • 3/4 litra mleka 
  • 2-3 łyżki słodzidła: miodu, cukru, stewii ..
  • 1/2 łyżeczki cynamonu 
  • 2 łyżki masła migdałowego 
  • maliny, truskawki, czereśnie 
Płatki owsiane gotuj w mleku z cukrem, cynamonem i masłem orzechowym do momentu aż wchłoną cały płyn. Podaj na ciepło z owocami i dobrą kawą. 

Smacznego, Klaudia!







poniedziałek, 25 czerwca 2018

Grillowana pierś kurczaka ze szpinakiem duszonym na Cydrze, młodymi grillowanymi ziemniaczkami i jajkiem sadzonym


Zazwyczaj kombinuję w kuchni, taka jest chyba moja natura. Wolę kiedy w lodówce jest mniej, kiedy trzeba pomyśleć i lubię niecodzienne połączenia. Ale te codzienne też. Czasem mam ochotę na coś tak banalnie prostego, na takie tradycyjne połączenia, na coś nieprzekombinowanego. Tak jak tym razem. Pojawiła się grillowana w tymianku cytrynowym pierś, jest szparag i młody ziemniak z koprem. Jest sadzone jajko i grillowany pomidor i jest w cydrze duszony szpinak. Proste to i smaczne. I jeśli lubicie takie banalne posiłki, takie proste i szybkie dania, takie tradycyjne smaki i codzienne połączenia to poniżej mam przepis na coś dla Was!

Składniki (na 2 porcje):

  • 300-350 gram piersi kurczaka
  • marynata: oliwa z oliwek, tymianek cytrynowy, skórka z cytryny, sól i pieprz
  • 400 gram szpinaku 
  • czosnek
  • szklanka cydru 
  • sól i biały pieprz oraz gałka muszkatołowa
  • młode ziemniaki
  • koperek 
  • jajka - 2 sztuki 
  • pomidory 
  • szparagi 
  • olej i masło klarowane do smażenia
Ziemniaki gotuję 10 minut w skórce, następnie kroję wzdłuż na pół, polewam oliwą z oliwek, smaruję przekrojonym na pół ząbkiem czosnku po wierzchu i grilluję. Pierś kurczaka marynuję, odstawiam na pół godziny do lodówki a następnie grilluję. Na grilla wrzucam również szparagi, główkę czosnku przekrojoną na pół i przekrojone wzdłuż na pół pomidory. Jajka sadzone smażę na oleju dwie minuty, najlepiej aby żółtko było płynne. Doprawiam. Ząbek czosnku siekam i podsmażam na maśle klarowanym. Dodaję szpinak i duszę chwilę. Wlewam cydr i gotuję do zredukowania płynu kilka minut. Doprawiam solą, białym pieprzem i gałką muszkatołową. Podaję grillowane ziemniaczki posypane koprem z piersią kurczaka na szpinaku, z grillowanymi warzywami i jajkiem sadzonym a płynne żółtko niech stanie Ci się sosem. 

Smacznego, Klaudia!



piątek, 22 czerwca 2018

Krem z końcówek szparag- czyli jak wykorzystać to co ląduje zazwyczaj w śmietniku. Przepis na post Dr. Dąbrowskiej!



 Szparagi. Sezon na nie smutnie dobiega końca a ja kolejny rok z rzędu nie zdążyłam się nimi nacieszyć. Nie jest mi jednak smutno, ta tęsknota pozwala na to bym z roku na rok cieszyła się kiedy ponownie staną się dostępne. Dzięki temu mam wrażenie, że każdej kolejnej wiosny smakują mi one jeszcze bardziej. Dziwne. Ale są rzeczy dziwniejsze. Na przykład zupa krem z końcówek szparag. Tak, tych zdrewniałych końców, które najczęściej lądują w śmietniku. Na dodatek w wersji wegańskiej, bezglutenowej i beztłuszczowej. Idealny w trakcie stosowania postu Dr. Dąbrowskiej. Musisz jednak wiedzieć, że aby uzyskać odpowiednio gładkie krem ze zdrewniałych końców szparag trzeba się trochę napracować. Dla mnie idealnym dodatkiem do zupy okazały się duszone z rozmarynem szparagi i kiszona cebula oraz główki szparag. 

Składniki (na kilka niewielkich porcji)
  • kilogram końcówek szparag (zdrewniałe, łykowate końce)
  • ząbek czosnku 
  • szalotka 
  • 1 litr dobrego, warzywnego bulionu 
  • bazylia świeża
  • sól, biały pieprz
  • 1 mała cukinia 
  • jako dodatki: duszone z rozmarynem główki szparag, kiszone warzywa z poprzedniego przepisu ooo tego!
  • sok z cytryny do smaku
Zdrewniałe końce szparag dokładnie myję i gotuję w bulionie 20-30 minut, do względnej miękkości. Ugotowaną "zupę" przecieram przez bardzo gęste sito. Dodaję posiekany ząbek czosnku, szalotkę i cukinię. Gotuję składniki jeszcze 8- 10 minut (w zależności od wielkości cukinii). Na końcu doprawiam solą, pieprzem oraz sokiem z cytryny. Dodaję bazylię świeżą i blenduję zupę na gładki krem. Podaję z kiszonymi warzywami i główkami szparag. 

Smacznego, Klaudia!



czwartek, 21 czerwca 2018

Warzywa korzeniowe pieczone w kuminie oraz warzywa kiszone - przepis na post Dr. Dąbrowskiej



Zrobiłam post Dr. Dąbrowskiej. Nie z powodu durnej mody, która na to panuje. Nie żeby schudnąć, chociaż może powinnam. Nie ze względów zdrowotnych. Nie wymyśliłam go sobie też dlatego, że wolę warzywa niż dobry kawał mięsa i inne fajne produkty. Istnieją dwa powody dla których wykonałam post (dietę) Dr. Dąbrowskiej. Dla moich pacjentów, rodziny, znajomych i każdej osoby, która pytała mnie o sens przejścia przez ten post. Dlatego, że znam z teorii powody dla których raczej bym nie poleciła tego postu nikomu ale były one sprzeczne z niemal każdą opinią w internecie osób, które go przetestowały i postanowiłam na sobie zrobić eksperyment- by móc wyrazić swoje zdanie. Nie tylko z teorii ale i z własnego doświadczenia. By wspierać moich pacjentów i móc być dobrym dietetykiem, by podpowiedzieć na co muszą się przygotować i zwrócić szczególną uwagę. Drugi z powodów to to, że taki post warzywny zmusza do wykorzystania w pełni ich dobrodziejstwa, wydobycia tego co najcenniejsze i najlepsze oraz do wyłuskania smaku. Początki były trudne a dania monotonne. Jednak z czasem do głowy wpadało mi coraz więcej pomysłów i coraz bardziej kreatywnie traktowałam warzywa. I jak to w życiu bywa, tak i też na talerzu- im więcej serca w coś włożysz tym więcej otrzymasz w zamian. 


Pieczone warzywa korzeniowe, czyli marchew, seler, pietruszkę oraz cebulę dymkę zamarynowałam w kuminie, kurkumie, soli i wędzonej papryce. Jeżeli w sumie użyjesz kilograma warzyw to każdej z przypraw daj po 1/2 łyżeczki. Na dno naczynia żaroodpornego wlej trochę wody, wrzuć składniki i owiń szczelnie formę folią aluminiową lub jeśli masz- nałóż pokrywę. Piecz warzywa w piecu nagrzanym do 150 stopni przez 2 godziny. Zjedz na ciepło. Ze wszystkich warzyw najpyszniejszy był seler! 

Kiszone warzywa to kolejny z banalnych przepisów. Przygotuj kilogram ulubionych warzyw: ja użyłam młodą marchew, pietruszkę, cukinię, czerwoną cebulę, paprykę, brokuł i szparagi. Generalnie im większa różnorodność tym lepiej. Dobrze dać po niewielkim kawałku wszystkich warzyw niż w dużych ilościach pojedynczych. Przygotuj marynatę, wymieszaj i doprowadź do wrzenia następujące składniki:

  • 1 i 1/2 litra wody 
  • 1 łyżka soli 
  • 2 cm startego imbiru 
  • rozmaryn - gałązka 
  • 2 łyżki octu 
  • sok z 1/4 cytryny 
  • 1 ząbek czosnku 
Naturalnie te warzywa są słodkie zatem idealnie ich smaki się zrównoważą z marynatą. Warzywa pokrój na mniejsze kawałki ale nie drobno np. szparagi na pół, marchew wzdłuż na pół, itd. Umieść warzywa w słoiku lub słoikach względnie ciasno, wlej marynatę, zakręć słoje i umieść warzywa w lodówce na 2 dni. Po tym czasie ciesz się ich smakiem, dodawaj do sałatki. Są pyszne! 


Smacznego, Klaudia!




sobota, 16 czerwca 2018

Grzanki z awokado i jajkiem sadzonym



Dziś mam dla Was taką banalną inspirację na pyszne i zdrowe śniadanie, kolację lub przekąskę. Tylko 4 składniki a doskonały efekt gwarantowany. Wystarczy, że grubą kromkę świeżego, pszennego chleba zgrillujesz lub zrobisz z niego tosty. Dojrzałe awokado rozgnieć i dopraw solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Jajko usmaż na patelni, tak by żółtko było nadal płynne. Dopraw solą i pieprzem. Pomidory obierz ze skórki i pokrój. Możesz pokroić je bardzo drobno i wymieszać z rozgniecionym awokado. Możesz też dodać do awokado posiekaną drobno szalotkę, natkę pietruszki lub czerwoną cebulę. Na koniec na ciepłą kromkę pieczywa nałóż rozgniecioną pastę z awokado a na wierzch połóż jajko. Podaj z pomidorami. Jest kremowo, chrupiąco i zdecydowanie przepysznie. 

Wypróbuj inspirację już dziś i podziel się ze mną swoimi wrażeniami. 

Smacznego dnia, Klaudia!




piątek, 15 czerwca 2018

Dorsz curry ze szparagami i groszkiem



Z moimi pacjentami często jest tak, że nie jadają ryb bo nie do końca wiedza jak je przygotować a jedyna forma w jakiej je do tej pory je jadali to, o zgrozo, smażone w panierce i morzu tłuszczu- oczywiści podane z frytkami lub co gorsza jako paluszki rybne (kto to w ogóle je?). Dziś prezentuję Wam przepis na danie właśnie z dodatkiem ryby w formie potrawki curry ze szparagami, pomidorkami i groszkiem oraz świeżym tymiankiem, który niestety już wyzionął ducha. W każdym razie - jest to proste, sycące danie, które idealnie sprawdzi się jeżeli jesteś na diecie redukcyjnej. Przygotujesz je w 15 minut!


Składniki (na 2 porcje):

  • 400 gram dorsza
  • 150 ml mleka kokosowego
  • czosnek 
  • szalotka
  • garść mrożonego groszku 
  • pęczek szparag zielonych
  • pomidorki koktajlowe
  • zielona pasta curry- łyżka 
  • sos sojowy 
  • olej do smażenia 
  • ocet ryżowy lub sok z cytryny
  • świeży tymianek
  • ryż brązowy do podania 
Gotuję ryż. Na oleju smażę czosnek i szalotkę. Dodaje posiekane drobniej szparagi (pozbawione końców) oraz groszek. Smażę chwilę składniki i dodaję pomidorki. Wlewam mleko kokosowe i gotuję sos 5 minut. Dorsza kroję w kostkę. Sos doprawiam pastą curry, sosem sojowym i octem ryżowym. Na koniec gotowania dodaję do sosu dorsza, ściągam sos z ognia i mieszam dokładnie całość. Podaję z ryżem i posypuję tymiankiem. 

Smacznego, Klaudia!



czwartek, 14 czerwca 2018

Proste ciasto cytrynowe z kremem budyniowym, ptasim mleczkiem i galaretką z truskawkami





To miała być notka o gotowaniu z dziećmi, miałam dać Wam co najmniej 10 powodów dla których warto wpuścić do kuchni swoje pociechy. Cały tekst wymyśliłam sobie wczoraj wracając autem do domu z pracy. Był zabawny i wzruszający, bardzo chciałam Was nim przekonać do wspólnego, rodzinnego gotowania. Zmieniłam jednak decyzję i taki wpis może pojawi się jutro. 

Dzisiaj dedykuję przepis i całą notatkę moim rodzicom. Nie wiem czy gdyby nie oni i ich podejście do mojego gotowania od dziecięcych lat mogłabym teraz chwalić się tym przepisem i tymi zdjęciami. Bo tak to z nami blogerami jest, chcemy pochwalić się Wam tym co jemy na co dzień. 

Chyba nigdy nie zapomnę swojej pierwszej potrawy, którą ugotowałam w życiu. Nie wiem czy miałam wtedy 3 czy 4 lata. Moja mama zajęta szyciem na maszynie nawet nie zwróciła uwagi kiedy ja przysunęłam do kuchenki gazowej taboret, wstawiłam garnek z wodą, wrzuciłam podzielony na różyczki brokuł i wlałam buteleczkę Maggi. To z pewnością nie było najlepsze danie jakie przygotowałam w życiu ale było pierwsze i wiecie co? Nie zapomnę również tego, że nawet mi zupełnie nie smakowała ta zupa ale mój dzielny tata poprosił żebym mu nałożyła porcję i po prostu to zjadł. Dzięki temu, że nikt mnie wtedy nie skrytykował ja nie zraziłam się do gotowania. 

Moja mama nigdy nie wyrywała mi noża z ręki. Nigdy nie zabraniała używać piekarnika czy smażyć na patelni. Pozwalała mi w kuchni na wszystko a gotowałam samodzielnie mając 7 lat i nie wiem czy to była jej odwaga czy brak wyobraźni ale jestem jej wdzięczna bo dzięki temu mam wspomnienia. 

To ona wypożyczyła dla mnie z biblioteki pierwszą książkę kucharską pt. Gotuj z Kubusiem Puchatkiem i mając 7 lat sama smażyłam tosty francuskie z miodem, piekłam kruche ciasto z jabłkami i robiłam czekoladowe ciastka owsiane. I nikt nigdy nie krzyczał na mnie kiedy coś wybrudziłam, zbiłam, popsułam lub kiedy popękały mi wszystkie ceramiczne naczynie żaroodporne bo wkładałam je do mocno nagrzanego piekarnika. Mama cierpliwie tłumaczyła i nadal zapraszała mnie do kuchni, do wspólnego gotowania. 

To były dla mnie niesamowite chwile móc pomagać jej podczas gotowania. Niesamowite było to, że na rodzinną uroczystość potrafiła postawić upieczony przeze mnie sernik, którego wysokość nie była większa niż 1 cm i nie wyśmiała mnie. A ten sernik naprawdę był smaczny, tylko niski! Wspaniałe było to, że pozwalała mi modyfikować swoje przepisy i nie nakrzyczała kiedy zrobiłam coś po swojemu. Przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą zawsze konsultowała ze mną menu i dzieliła dania do przygotowania między nas dwie pomimo, że miałam może 10 lat. I zawsze powtarzała mi, że najmocniej na świecie cieszy się, że ma córkę bo pomagam jej w kuchni. 

Nie wiem czy ktoś z mojej rodziny kiedykolwiek wyśmiał, któreś z moich dań. I nie wiem czy którekolwiek zostało skrytykowane. Piszę to dlatego, że to oni dali mi wiarę, pozwolili mieć pasję i nie podcinali skrzydeł. To dzięki nim jestem odważna, pewna siebie i nie musieli mi nigdy tego mówić ale ja wiem, że we mnie wierzą. 

Chciałabym abyście i Wy równie chętnie wpuszczali swoje pociechy do kuchni. Byście pozwalali próbować, wspólnie gotowali i nie krytykowali kiedy czasem coś nie wyjdzie po Waszej myśli lub się przypali. Gotowanie to świetna zabawa a dzieci w kuchni są przesłodkie, beztroskie i tworzą niesamowitą atmosferę. Zarezerwuj sobie popołudnie na wspólne pieczenie słodkości z pociechami, uzbrój się w cierpliwość, znajdź odpowiedni przepis i pozwól swojemu dziecku na to by zrobiło trochę bałaganu i chaosu w tej Twojej uporządkowanej kuchni. 

Nie znam lepszego sposobu na wyrobienie zdrowych nawyków żywieniowych u dzieci jak właśnie wspólne gotowanie. Dziecko, które już od najmłodszych lat potrafi samodzielnie przygotować sobie nawet prostą potrawę raczej nie będzie wybierać gotowych, sklepowych dań. Jeżeli zarazisz w nim chęć do samodzielnego przygotowywania posiłków w domu będziesz miał o wiele więcej pewności, że Twoja pociecha w przyszłości będzie omijała gotowe potrawy i prawdopodobnie wyrobi sobie zdrowe nawyki żywieniowe. 
Poza tym rodzice często twierdzą, że ich dzieci są niejadkami. Ja uważam, że to nie jest prawda. Po prostu nie poznały jeszcze takiej grupy produktów, która będzie im w pełni odpowiadała. Dlatego tak ważna jest różnorodność i wspólne poznanie nowych smaków. Może właśnie tych niecodziennych, niestandardowych. A najlepiej poznawać nowe smaki poprzez wspólne gotowanie. 

A teraz coś o moim przepisie. Bo z nim też jest związana zabawna historia. Wczorajszy wieczór poświęciłam na przygotowanie tego ciastka bo wymyśliłam sobie, że to będzie idealny przepis na konkurs z durszlak. Delikatny cytrynowy spód, krem budyniowy, truskawki, ptasie mleczko i galaretka. Prosty przepis ale idealny na wspólne gotowanie z dziećmi. Poza tym truskawki, ptasie mleczko i galaretka oraz krem budyniowy i mięciutki spód ciasta to takie połączenie, które zasmakuje każdemu dziecku! Ciasto podobno wyszło pyszne, wiem, bo dwa nieposłuszne skrzaty w środku nocy wykradały kawałek po kawałku nim galaretka zdążyła jeszcze stężeć. I tylko cieszę się, że ostał się chociaż kawałek do zdjęć. 

Składniki (na blaszkę 20 cm x 20 cm):

Cytrynowy spód (składniki powinny mieć temperaturę pokojową):

  • 140 gram margaryny Palma spółki Bielmar 
  • 200 gram mąki 
  • 4 jaja 
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 200 gram cukru 
  • szczypta soli 
Krem budyniowy (składniki powinny mieć temperaturę pokojową):
  • 2 opakowania budyniu śmietankowego
  • 1/2 litra mleka 
  • 1/2 szklanki cukru
  • 150 gram margaryny Palma Marki Bielmar
Dodatkowo:
  • 500 gram mlecznych pianek w czekoladzie 
  • 1/2 kg truskawek 
  • 2 galaretki truskawkowe rozpuszczone w 500 ml gorącej wody 
  • maliny i czereśnie do dekoracji 
Upiecz spód. Białka oddziel od żółtek i ubij ze szczyptą soli na sztywno. Margarynę utrzyj z cukrem i żółtkami na puszystą masę. Dodaj przesianą mąkę, skórkę z cytryny i delikatnie wymieszaj. Na koniec wmieszaj ubite na sztywno białka jaj. Ciasto przełóż do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i piecz w piekarniku nagrzanym do 160 stopni przez 25 minut. Po upieczeniu wystudź spód do temperatury pokojowej. 
W tym czasie ugotuj budyń według przepisu na opakowaniu, tylko ilość mleka pomniejsz o połowę. Budyń ma być gęsty. Do kremu musi być zupełnie wystudzony. Margarynę utrzyj z cukrem na puszystą masę i stopniowo dodawaj budyń. Miksuj do uzyskania gładkiego kremu. 
Galaretkę rozpuść we wrzątku. Truskawki pozbaw szypułek. Ptasie mleczko możesz pokroić drobniej ale nie musisz. 
Cytrynowy spód posmaruj częścią kremu. Wierzch kremu udekoruj truskawkami i ptasim mleczkiem. Umieść ciasto w lodówce do momentu aż galaretka zacznie znacznie gęstnieć. Następnie wylej na wierzch galaretkę truskawkową i schłodź ciasto przez noc w lodówce. Wierzch udekoruj pozostałym kremem (można posmarować wierzch lub szprycą udekorować) i posyp malinami oraz czereśniami. Przechowuj w lodówce. 

Smacznego, Klaudia!