Ostatnio rzadko gotuję w domu. Może to dlatego, że każdego dnia wymyślam całe mnóstwo nowych przepisów, może dlatego, że pracuję w miejscu w którym jest tyle pysznego jedzenia a może dlatego, że pomimo, iż noc to dla mnie najlepsza pora na gotowanie to zwyczajnie nie mam na to sił. Jedno to właśnie to. A drugie to to, że nawet jeżeli coś pysznego zrobię w domu to rzadko kiedy zgra się to z odpowiednim światłem na robienie zdjęć a jeszcze rzadziej będzie to skorelowane z moją wolną chwilą na to bym mogła się z Wami tym podzielić. Dlatego jeżeli już uda mi się coś ugotować, zrobić do tego piękne zdjęcia i jeszcze wrzucić wpis to wierzcie mi lub nie, ale musi to być coś wybitnie wyjątkowego. 

Nie skłamię jeżeli powiem Wam, że ten przepis wykonywał się dwa lub trzy dni. Pierwszy dzień poświęciłam na spacery po Targowisku Sopockim, którym szczerze jestem zauroczona za różnorodność produktów i za to, że czuję się tam jak małe dziecko, jak Charlie w Krainie Czekolady, podekscytowana jak podczas pierwszej randki. Więc w pewien wtorkowy poranek spacerowałam tam o 6:00 rano z siatkami pełnymi policzków wołowych, indyczych wątróbek, jabłek Szara Reneta, dobrej włoszczyzny, śledziem i kilkoma moimi dietetycznymi fanaberami w stylu czarna soczewica czy fasola adzuki. Wieczorem przygotowałam ciasto na makaron i zamarynowałam w chili i winie wątróbkę. Dopiero kolejnego dnia mogłam dokończyć dzieła, przygotować makaron oraz wątróbkę w sosie. Cóż.. nie powiem Wam, że to było danie przeciętne bo było bezbłędnie smaczne i jeżeli lubicie pasty i lubicie słodko - pikantne dania to ten przepis jest zdecydowanie dla Was. 

Oleofarm ostatnio uraczył mnie kilkoma fajnymi sokami. Był sok z jeżyn, sok z żuraiwny, sok z czarnego bzu, który uratował mnie z jednego przeziębienia i sok z Aloesu oraz syrop z malin, który użyłam do tego przepisu. Wszystkie super, które idealnie wpisują się w moje zasady zdrowego odżywiania. Do tego dorzucili mi super kubek z sitkiem i pokrywką i to w ogóle był świetny pomysł, bo ja z kubkami się lubię bardzo - szczególnie jeżeli ich pojemność jest większa niż 500 ml.. :) 

Składniki (na 2 lub 3 porcje):

Wątróbka w sosie malinowym z chili:

  • 1 kg wątróbki indyczej 
  • 200 ml syropu malinowego 
  • 50 ml octu balsamicznego 
  • 1 papryczka chili 
  • 1 czerwona cebula 
  • 2 ząbki czosnku 
  • natka pietruszki 
  • masło do smażenia 
  • lampka czerwonego wina 
  • szczypta soli na koniec gotowania 
Makaron domowy:
  • 150 gram mąki typ 00 lub semoliny 
  • 1 żółtko 
  • 1 jajko 
  • szczypta soli 
  • odrobina wrzątku 
Sos do makaronu:
  • oliwa z oliwek extra virgin 
  • natka pietruszki 
  • grubo ziarnista sól 
Wątróbkę oczyszczam i marynuję w chili i czosnku, odkładam do lodówki na kilka godzin. Z mąki, jajek, soli i wody zagniatam ciasto przez 8-10 minut, aż będzie jednolite i gładkie. Następnie ciasto owijam folią spożywczą i odkładam do lodówki na minimum 30 minut. Gotowe ciasto na makaron wyciągam z lodówki i dzielę na kilka mniejszych części, które delikatnie spłaszczam dłonią. Za pomocą maszyny do wałkowania i cięcia makaronu robię pastę. Gotowy makaron gotuję przez 30- 60 sekund w osolonej wodzie a następnie wyławiam i przekładam do pojemnika. Mieszkam z grubo zmieloną solą, oliwą z oliwek i bardzo drobno posiekaną natką pietruszki. Wierzcie mi lub nie ale tak przygotowany makaron smakuje wyśmienicie. 
Na patelni rozpuść masło i smaż wątróbkę razem z chili i czosnkiem. Kiedy się zarumieni ściągnij ją z ognia, dodaj posiekaną cebulę i smaż chwilę. Wlej syrop, wino oraz ocet. Gotuj sos przez 5- 10 minut, aż znacznie zgęstnieje. Dodaj wątróbkę i gotuj całość przez kolejne 3-4 minuty. Dopraw na koniec solą. 

Gotową wątróbkę podaję z porcją makaronu i sosem. 


Smacznego, Klaudia!





1 komentarz:

  1. Osobiście nie lubię wątróbki, ale muszę przyznać, że ten przepis wygląda na prawdę ciekawie <3

    W wolnej chwilii zapraszam Cię na mój blog kulinarny ;)

    https://bitasmietanka.blogspot.com/

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń