W obliczu ogromu czasu jaki posiadam stałam się mistrzynią przygotowywania posiłków, których czas wykonnaia nie przekracza dopuszczalnych kilkunastu minut, lub robią się same. Z ciastami i ciasteczkami tłumaczyłam Wam kiedyś jak jest. Mistrzynią wypieków nigdy nie byłam i raczej się nie stanę, potrafię tyle o ile, i zdecydowanie mi to wystarcza. Ostatnio upiekłam bezglutenowe, marchewkowe babeczki i w sumie mogłabym uznać to za cud, że w ogóle były zjadliwe, a zjedzone zostały wszystkie. Dziwne. 

Te kruche ciastka wyszły super, chociaż to było ostatnie czego po nich się spodziewałam. Były idealnie kruche, idealnie cytrynowe i idealnie słodkie. I dlatego właśnie dzielę się z Wami przepisem na nie. 

Poza tym zakochałam się w tych zdjęciach. Zwłaszcza w jednym. 

Składniki (na około 20 ciasteczek):

  • 200 gramów mąki pszennej tortowej 
  • 80 gramów zimnego masła 
  • 1 żołtko 
  • 1/2 szklanki cukru (najlepiej cukru pudru)
  • sok z 1/2 cytryny 
  • skórka otarta z 1/2 cytryny 
  • 1 łyżka śmietany 
Z podanych składników zagnieć jednolite i gładkie ciasto. Owiń szczelnie folią i chłodź w lodówce przez przynajmniej 30 minut. W tym czasie rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Ciasto rozwałkuj i wykrawaj niewielkie ciasteczka. Układaj na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i piecz około 12 minut. Ciasteczka wystudź. Możesz przechowywać w pojemniku nie przepuszczającym wilgoci nawet 2 tygodnie. 

Smacznego, Klaudia!






Brak komentarzy