To miała być notka o gotowaniu z dziećmi, miałam dać Wam co najmniej 10 powodów dla których warto wpuścić do kuchni swoje pociechy. Cały tekst wymyśliłam sobie wczoraj wracając autem do domu z pracy. Był zabawny i wzruszający, bardzo chciałam Was nim przekonać do wspólnego, rodzinnego gotowania. Zmieniłam jednak decyzję i taki wpis może pojawi się jutro.
Dzisiaj dedykuję przepis i całą notatkę moim rodzicom. Nie wiem czy gdyby nie oni i ich podejście do mojego gotowania od dziecięcych lat mogłabym teraz chwalić się tym przepisem i tymi zdjęciami. Bo tak to z nami blogerami jest, chcemy pochwalić się Wam tym co jemy na co dzień.
Chyba nigdy nie zapomnę swojej pierwszej potrawy, którą ugotowałam w życiu. Nie wiem czy miałam wtedy 3 czy 4 lata. Moja mama zajęta szyciem na maszynie nawet nie zwróciła uwagi kiedy ja przysunęłam do kuchenki gazowej taboret, wstawiłam garnek z wodą, wrzuciłam podzielony na różyczki brokuł i wlałam buteleczkę Maggi. To z pewnością nie było najlepsze danie jakie przygotowałam w życiu ale było pierwsze i wiecie co? Nie zapomnę również tego, że nawet mi zupełnie nie smakowała ta zupa ale mój dzielny tata poprosił żebym mu nałożyła porcję i po prostu to zjadł. Dzięki temu, że nikt mnie wtedy nie skrytykował ja nie zraziłam się do gotowania.
Moja mama nigdy nie wyrywała mi noża z ręki. Nigdy nie zabraniała używać piekarnika czy smażyć na patelni. Pozwalała mi w kuchni na wszystko a gotowałam samodzielnie mając 7 lat i nie wiem czy to była jej odwaga czy brak wyobraźni ale jestem jej wdzięczna bo dzięki temu mam wspomnienia.
To ona wypożyczyła dla mnie z biblioteki pierwszą książkę kucharską pt. Gotuj z Kubusiem Puchatkiem i mając 7 lat sama smażyłam tosty francuskie z miodem, piekłam kruche ciasto z jabłkami i robiłam czekoladowe ciastka owsiane. I nikt nigdy nie krzyczał na mnie kiedy coś wybrudziłam, zbiłam, popsułam lub kiedy popękały mi wszystkie ceramiczne naczynie żaroodporne bo wkładałam je do mocno nagrzanego piekarnika. Mama cierpliwie tłumaczyła i nadal zapraszała mnie do kuchni, do wspólnego gotowania.
To były dla mnie niesamowite chwile móc pomagać jej podczas gotowania. Niesamowite było to, że na rodzinną uroczystość potrafiła postawić upieczony przeze mnie sernik, którego wysokość nie była większa niż 1 cm i nie wyśmiała mnie. A ten sernik naprawdę był smaczny, tylko niski! Wspaniałe było to, że pozwalała mi modyfikować swoje przepisy i nie nakrzyczała kiedy zrobiłam coś po swojemu. Przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą zawsze konsultowała ze mną menu i dzieliła dania do przygotowania między nas dwie pomimo, że miałam może 10 lat. I zawsze powtarzała mi, że najmocniej na świecie cieszy się, że ma córkę bo pomagam jej w kuchni.
Nie wiem czy ktoś z mojej rodziny kiedykolwiek wyśmiał, któreś z moich dań. I nie wiem czy którekolwiek zostało skrytykowane. Piszę to dlatego, że to oni dali mi wiarę, pozwolili mieć pasję i nie podcinali skrzydeł. To dzięki nim jestem odważna, pewna siebie i nie musieli mi nigdy tego mówić ale ja wiem, że we mnie wierzą.
Chciałabym abyście i Wy równie chętnie wpuszczali swoje pociechy do kuchni. Byście pozwalali próbować, wspólnie gotowali i nie krytykowali kiedy czasem coś nie wyjdzie po Waszej myśli lub się przypali. Gotowanie to świetna zabawa a dzieci w kuchni są przesłodkie, beztroskie i tworzą niesamowitą atmosferę. Zarezerwuj sobie popołudnie na wspólne pieczenie słodkości z pociechami, uzbrój się w cierpliwość, znajdź odpowiedni przepis i pozwól swojemu dziecku na to by zrobiło trochę bałaganu i chaosu w tej Twojej uporządkowanej kuchni.
Nie znam lepszego sposobu na wyrobienie zdrowych nawyków żywieniowych u dzieci jak właśnie wspólne gotowanie. Dziecko, które już od najmłodszych lat potrafi samodzielnie przygotować sobie nawet prostą potrawę raczej nie będzie wybierać gotowych, sklepowych dań. Jeżeli zarazisz w nim chęć do samodzielnego przygotowywania posiłków w domu będziesz miał o wiele więcej pewności, że Twoja pociecha w przyszłości będzie omijała gotowe potrawy i prawdopodobnie wyrobi sobie zdrowe nawyki żywieniowe.
Poza tym rodzice często twierdzą, że ich dzieci są niejadkami. Ja uważam, że to nie jest prawda. Po prostu nie poznały jeszcze takiej grupy produktów, która będzie im w pełni odpowiadała. Dlatego tak ważna jest różnorodność i wspólne poznanie nowych smaków. Może właśnie tych niecodziennych, niestandardowych. A najlepiej poznawać nowe smaki poprzez wspólne gotowanie.
A teraz coś o moim przepisie. Bo z nim też jest związana zabawna historia. Wczorajszy wieczór poświęciłam na przygotowanie tego ciastka bo wymyśliłam sobie, że to będzie idealny przepis na konkurs z durszlak. Delikatny cytrynowy spód, krem budyniowy, truskawki, ptasie mleczko i galaretka. Prosty przepis ale idealny na wspólne gotowanie z dziećmi. Poza tym truskawki, ptasie mleczko i galaretka oraz krem budyniowy i mięciutki spód ciasta to takie połączenie, które zasmakuje każdemu dziecku! Ciasto podobno wyszło pyszne, wiem, bo dwa nieposłuszne skrzaty w środku nocy wykradały kawałek po kawałku nim galaretka zdążyła jeszcze stężeć. I tylko cieszę się, że ostał się chociaż kawałek do zdjęć.
Cytrynowy spód (składniki powinny mieć temperaturę pokojową):
- 140 gram margaryny Palma spółki Bielmar
- 200 gram mąki
- 4 jaja
- skórka otarta z 1 cytryny
- 200 gram cukru
- szczypta soli
Krem budyniowy (składniki powinny mieć temperaturę pokojową):
- 2 opakowania budyniu śmietankowego
- 1/2 litra mleka
- 1/2 szklanki cukru
- 150 gram margaryny Palma Marki Bielmar
- 500 gram mlecznych pianek w czekoladzie
- 1/2 kg truskawek
- 2 galaretki truskawkowe rozpuszczone w 500 ml gorącej wody
- maliny i czereśnie do dekoracji
Upiecz spód. Białka oddziel od żółtek i ubij ze szczyptą soli na sztywno. Margarynę utrzyj z cukrem i żółtkami na puszystą masę. Dodaj przesianą mąkę, skórkę z cytryny i delikatnie wymieszaj. Na koniec wmieszaj ubite na sztywno białka jaj. Ciasto przełóż do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i piecz w piekarniku nagrzanym do 160 stopni przez 25 minut. Po upieczeniu wystudź spód do temperatury pokojowej.
W tym czasie ugotuj budyń według przepisu na opakowaniu, tylko ilość mleka pomniejsz o połowę. Budyń ma być gęsty. Do kremu musi być zupełnie wystudzony. Margarynę utrzyj z cukrem na puszystą masę i stopniowo dodawaj budyń. Miksuj do uzyskania gładkiego kremu.
Galaretkę rozpuść we wrzątku. Truskawki pozbaw szypułek. Ptasie mleczko możesz pokroić drobniej ale nie musisz.
Cytrynowy spód posmaruj częścią kremu. Wierzch kremu udekoruj truskawkami i ptasim mleczkiem. Umieść ciasto w lodówce do momentu aż galaretka zacznie znacznie gęstnieć. Następnie wylej na wierzch galaretkę truskawkową i schłodź ciasto przez noc w lodówce. Wierzch udekoruj pozostałym kremem (można posmarować wierzch lub szprycą udekorować) i posyp malinami oraz czereśniami. Przechowuj w lodówce.
Smacznego, Klaudia!
Przepięknie się prezentuje ten deser :) Ja pozwalam mojemu synkowi na pomaganie, ale chyba za mało. No przyznam się, że się boję bałaganu. Ma dopiero 3 latka. Muszę zaplanować z nim pieczenie jakiś muffinek :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ja uwielbiam gotować z dziećmi. To daje tyle luzu i swobody :)
UsuńPięknie :) Zapisuję ten przepis - to coś nowego dla mnie !
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńPiękne ciasto!
OdpowiedzUsuńCzęstuję się...
Ohh z przyjemnością się podzielę :)
UsuńCzasochłonny deser ale wygląda super. mam ochotę takiz robić w weekend
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom ciacho jest bardzo proste do przygotowania! Ja mam dwie lewe ręce do pieczenia i poradziłam sobie :)
UsuńBardzo lubię cytrynowe ciasta! Twoje wygląda bardzo pysznie! :D
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję :)
UsuńPrzepięknie wygląda to ciasto. Moje smaki, więc zapisuję ;)))
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać czy Ci smakowało jeśli wypróbujesz przepis :)
UsuńDeser piękny i do tego fajne połączenie składników :)
OdpowiedzUsuńMoje serce się raduje na takie słowa! :)
UsuńCiasto prezentuje się pięknie! :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńWygląda intrygująco - sezonowo, prosto, a jednak ma w sobie "to coś" :)
OdpowiedzUsuńTak, to jest ciasto z urokiem osobistym :D
UsuńGenialnie się prezentuje, musi być warte tych kalorii. A co tam, trzeba spróbować 😁
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest warte każdej kalorii! :D
Usuńrewelacyjne połączenie moich ulubionych smaków!
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńProste?! Wydaje sie byc mistrzowskim "wypiekiem"!
OdpowiedzUsuńOjejuuuu jaki komplement <3
UsuńBardzo pysznie sie prezentuje ciacho :-) a co do gotowania z dziećmi, często robimy to razem, tylko tego balaganu przezyc nie moge :-)
OdpowiedzUsuń