I stało się. Zostałam uziemiona i nie spodziewałam się tego zupełnie. Cały mój świat teraz to obszar mojego łóżka i nie zmieni się to przez najbliższych kilka dni lub tygodni. Miałam tyle planów: zapisać się na tańce, odwiedzić Lwów za dwa tygodnie, spotkać się z przyjaciółką za tydzień, intensywny czas w pracy, miałam wymyślony świetny plan i chciałam zrobić pierwsze próby projektów. Znacie to powiedzenie? Powiedz coś głośno a Bóg na górze zacznie się śmiać, zamarz o czymś a droga do osiągnięcia celu będzie bardziej kręta niż Ci się wydaje.
Przyzwyczaiłam się, że moje życie to pęd z elementem skoków przez płotki - nie spodziewałam się tylko, że będę musiała skakać i pędzić o kulach! Nigdy nie jest u mnie łatwo a wręcz zawsze trudno. I z tej całej sytuacji staram się wyciągnąć tylko pozytywne wnioski. Może gdzieś ktoś na górze uznał, że moje miejsce jest w domu teraz, może to ochrona przed czymś albo przymusowy urlop. Nie wiem. W każdym razie mam teraz dużo czasu i postanawiam go przełożyć na pozytywy.

Pozytywne aspekty tej sytuacji to fakt, że wreszcie doczytuję literaturę, która od dawna leży i się kurzy. I że ja czuję się wypoczęta jak nigdy od roku lub dwóch lat i to jest sukces. Że dbam o to co jem i piję, o serce, duszę i umysł. Dawno tak nie było. 

A wracając do jedzenia! Lubię świeże, swojskie pomidory z działki mojej mamy. Z oliwą, bazylią z kozim serem i pieczywem dobrej jakości. Postanowiłam też, że na urlopie upiekę chlebek na zakwasie żytnim. Więc niebawem spodziewajcie się fajnych przepisów. Będę robiła też marynowane warzywa i owoce bo zaraził mnie tym doskonały kucharz Paweł. I mam głowę pełną tylu pomysłów, że już się boję co z tego wyjdzie. 


Składniki:


  • kilka pomidorów malinowych 
  • oliwa z oliwek 
  • świeżo zmielony pieprz
  • kozi ser
  • bazylia 
  • świeże pieczywo
Pomidory umyj i obierz ze skórki. Pokrój na cząstki. Kozi ser pokrusz, bazylię posiekaj. Ułoż składniki na talerzu i polej oliwą, dopraw pieprzem i solą jeśli masz ochotę. Podaj z chrupiącym pieczywem. 

Smacznego, Klaudia!




Brak komentarzy