Pamiętam ten moment kiedy siedziałam w autokarze jadącym z Londynu do Cardiff i czytałam na temat walijskich potraw. Oprócz przeróżnych dziwnych dań, których ostatecznie i tak nie udało mi się znaleźć w żadnej z restauracji, raz po raz natykałam się na walijskie ciasteczka. Nie mogłam zrozumieć jak tak banalne danie może świadczyć o jakimś miejscu... dopóki zupełnie przypadkiem nie trafiłam na uliczny market. Pośród przeróżnych stoisk z różnymi wyrobami na co drugim były walijskie ciasteczka wypiekane na miejscu. W życiu nie czułam tak cudownego, waniliowo- cynamonowego zapachu. W życiu nie jadłam lepszych ciasteczek i nie zapomnę tego smaku, tej chwili, Walii - nigdy!
Ostatnio Marta podarowała mi książkę z włoskimi przepisami. Kiedy zaczęłam ją czytać okazało się, że trzy siostry mieszkające w Walii ale mające korzenie we Włoszech pisały o ulubionych przepisach. Leżąc jednego popołudnia z Mariuszem w łóżku czytaliśmy sobie tę książkę, właściwie strony poświęcone kawie. Wertując kartki natknęliśmy się na przepis na walijskie ciasteczka! Pewnie wiecie co było dalej. Sklep. Masło. Pieczenie. Jedzenie. I ratowanie ostatnich czterech ciastek przed łakomczuchami aby mogły swoje miejsce, jako 1003 wpis, znaleźć na moim blogu.
Poniekąd ciasto na ciasteczka wykorzystałam w przepisie na tort mango- papaja, który jest moim tysięcznym wpisem.
Składniki (na około 30 ciastek, aczkolwiek wszystko zależy od wielkości):
- 250 gram mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- 90 gram cukru
- 120 gram margaryny
- szczypta soli
- 100 gram rodzynek
- 1 jajko
Rodzynki zalewam wrzątkiem i odstawiam. Margarynę ucieram z cukrem na gładką masę. Dodaję resztę składników (prócz rodzynek) i szybko zagniatam ciasto, na koniec dodając odciśnięte z nadmiaru wody bakalie. Wałkuję ciasto na grubość 1,5 cm delikatnie podsypując mąką i wykrawam średniej wielkości kółka. Rozgrzewam patelnię z grubym dnem i na suchej piekę ciastka po minucie, półtorej z każdej strony. Gotowe ciasteczka przekładam na talerz i posypuję cukrem pudrem wymieszanym z cynamonem. Można przechowywać ciastka, o ile Wam się to uda.
Smacznego, Klaudia!
Przepis pochodzi z książki "Po prostu po włosku" by Michaela, Emanuela i Romina Chiappa z moimi drobnymi modyfikacjami.
Brak komentarzy