Niemądrzy są Ci, którzy uważają, że gotuje się dłońmi a je ustami. Niewątpliwie najpiękniej kiedy gotujesz sercem a jesz oczami.

Dopiero teraz, z perspektywy jakiegoś czasu czyli kilku godzin, patrzę na to danie z pewną emocją. Sam fakt misternej, przemyślanej a wcześniej narysowanej konstrukcji na tym talerzu wzbudzał mój zachwyt. Oczarowanie wzbudził smak tego co zdołaliśmy wspólnie przygotować a tęsknotę fakt, że o ile to było jedno z pyszniejszych dań jakie udało mi się ugotować to pewnie nie odtworzę go już nigdy bo w głowie mam tyle nowych pomysłów, że nie wiem czy mi życia starczy na ugotowanie przynajmniej połowy z nich. 

Często dostaję od Was to samo pytanie. Od rodziny, od przyjaciół, czytelników, pacjentów. Skąd czerpię moje pomysły na konkretne dania? Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Moje pomysły nie rodzą się w kuchni. 
Jak większość poczętych pomysłów także moje często zaczynają się w łóżku. Zdarza mi się, że nie potrafię usnąć myśląc o tym co chciałabym i co mogłabym ugotować. Nie zjeść. Ugotować. Wówczas najczęściej muszę zapisać swój pomysł bo prawdopodobnie rano zapomniałabym o tym wieczornym marzeniu. 
Kolejnym miejscem w którym tworzę pewne idee i pomysły to sklep. Market, spożywczak, ryneczek. Patrzę na dany konkretny składnik i ja już wiem, moje dłonie wiedzą, umysł wie i usta też są świadome, że za chwilę z tego cuda, które udało mi się upatrzyć, kupić i mieć- ugotuję coś. Kiedy w sobotę zobaczyłam szparagi to wiedziałam, że tęsknię za risotto, że z prosecco będzie idealne i że w moim koszyku musi znaleźć się jeszcze szynka parmeńska i rozmaryn. Sami widzicie, moja lista zakupów tworzy się sama pod wpływem jednego bodźca. Są jeszcze dwa elementy wpływające na pobudzenie mojej kreatywności w kuchni. 
Trzecim czynnikiem, który mocno pobudza mnie do tworzenia nowych dań to inspiracja tym co już jadłam. W restauracji, barze, u znajomych lub rodziny. Lub co zobaczyłam. 
Ostatnim, niewątpliwie dla mnie ważnym bodźcem kierującym mnie w stronę kuchni by ugotować coś nowego jest... ze względu na szczególną miłość jaką darzę stylizację potraw (Monika kiedyś zapytała mnie czy to nie jest tak, że bardziej niż gotować, jeść i robić zdjęcia lubię stylizować jedzenie na talerzu. Bez cienia wątpliwości zgodziłam się z tym. Bo to prawda.) ... a więc jest... nowy talerz. Nie wiem czy ktokolwiek zna to uczucie co ja- jeśli tak, proszę się podzielić ze mną tym. W momencie kiedy w moich dłoniach jest nowy element zastawy to w mojej głowie tworzy się myśl i zazwyczaj jest to pomysł na danie, które dobrze by na tej zastawie wyglądało, dlatego przygotowując dla Was zdjęcia skrupulatnie dobieram rodzaj zastawy, na którym zaprezentuję Wam wcześniej przygotowaną potrawę. To dla mnie istotny element. 

I tą oto obszerną wypowiedzią powyżej podzieliłam się z Wami tym co inspiruje mnie do wymyślania tych niekiedy dziwacznych, aczkolwiek zawsze smacznych, potraw. Tym samy mam nadzieję, że teraz rozumiecie co mam na myśli namawiając Was by Wasze potrawy również były przyjemne dla oka, dla podniebienia a przygotowywane były sercem. 

Podzielę się z Wami jeszcze jednym cytatem, który ostatnio wpadł mi w oczy i zapadł w pamięci i który zupełnie nie dotyczy tego tekstu. 

"Ty się serce ogarnij, a Ty rozum pilnuj serca."

Składniki (na 2 porcje):

Risotto ze szparagami i prosecco:
  • 1 szalotka 
  • 1 ząbek czosnku 
  • 100 gram masła 
  • 80 gram parmezanu 
  • pęczek szparag bez zdrewniałych końcówek 
  • 2/3 szklanki ryżu Arborio 
  • 200 ml Prosecco 
  • 500 ml bulionu 
  • szczypta soli i pieprzu 
  • łyżka oliwy z oliwek 
  • pęczek natki pietruszki
Polędwiczka w szynce parmeńskiej:
  • 200 gram polędwicy wieprzowej 
  • 4 plastry szynki parmeńskiej 
  • sólo i biały pieprz
  • gałązka rozmarynu i tymianku 
  • olej do smażenia i masło 
Dodatkowo:
  • kilka plastrów szynki parmeńskiej 
  • ogórek świeży 
  • świeże zioła do dekoracji 
Kilka godzin przed rozpoczęciem gotowania marynuję polędwicę w rozmarynie, tymianku, soli, pieprzu z olejem rzepakowym. Zaczynam od risotto, chociaż właściwie wszystko przygotowuję w tym samym czasie. Siekam czosnek i szalotkę, smażę na oleju i odrobinie masła. Dodaję ryż i smażę jeszcze minutę lub dwie. Generalnie jak zmieni kolor ze szklistego na biały to wlewam wino i redukuję jego ilość o połowę przynajmniej. Wlewam bulion porcjami i gotuję około 17- 20 minut ryż dolewając płynu kiedy zaczyna go brakować. Po około 12- 15 minutach próbuję ryż po raz pierwszy by ocenić jak długo jeszcze powinnam go gotować. Nie chcę by był rozgotowany, powinien stawiać delikaty opór podczas gryzienia, nie mniej jednak nie może być surowy. W tym czasie na drugiej patelni smażę szynkę parmeńską (2-3 plastry) na chrupko czyli do momentu silnego zbrązowienia. Ściągam na ręcznik papierowy, dodaję masło i smażę posiekane w plastry szparagi (pozostawiając w całości główki) dosłownie 3 minuty. Oddzielam główki szparag od reszty. Doprawiam szparagi solą i pieprzem. Ściągam je z ognia. Na tej samej patelni rozpuszczam jeszcze łyżkę masła. Polędwicę owijam szynką parmeńską i razem z rozmarynem i tymiankiem smażę na brązowo mięso a następnie umieszczam je w piekarniku nagrzanym do 170 stopni na 10 minut. Wyciągam z piekarnika, pozwalam się polędwiczce "zrelaksować" i kroję w plastry. Ogórka kroję w plastry za pomocą obieraczki do jarzyn. Chips z szynki kruszę. Kiedy ryż powoli zacznie mięknąć dodaję masło, usmażone szparagi bez główek oraz parmezan. Całość dokładnie mieszam i ściągam z ognia. Nakładam porcję risotto, dekoruję ogórkiem zwiniętym w rulon, pokrojoną polędwiczką w plastry oraz chipsami z szynki. Wierzch posypuję główkami szparag i dekoruję całość resztą startego parmezanu oraz świeżymi ziołami. 

Smacznego, Klaudia!











Brak komentarzy