I stało się! Moment, którego nie spodziewałam się jeszcze 5 lat temu. Tysiąc wpisów! Każdy inny, unikatowy, każdy przygotowany prosto z serca, z miłości do jedzenia, z pasji do gotowania i fotografowania. Jestem tak cholernie dumna! Aż łzy płyną mi do oka. Jednego. Bo włożyłam sobie do niego palec. Nie, nie. Wcale nie ze wzruszenia. 

Wzruszam się na wszystko. Na tysięczny przepis. Na to, że jest to cudny, smaczny i piękny torcik mangopapaja ze spodem na walijskie ciasteczka, z serniczkiem mango, z papaja curdem, z chrupiącą bezą i owocami jeszcze. 

Torcik mango papaja (tortownica o średnicy 16 cm):

Spód (jak na oryginalne walijskie ciasteczka, tyle, że bez rodzynek):

  • 250 gram mąki pszennej 
  • 120 gram margaryny 
  • 1 jajko 
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia 
  • szczypta soli 
  • 90 gram cukru 
Masa serowa mango:
  • 300 gram serka homogenizowanego 
  • 2 ubite na sztywno białka (ze szczyptą soli)
  • 1 mango zmiksowane na puree
  • 1/2 szklanki cukru 
Papaja curd:
  • 150 gram zblendowanej papai 
  • 2 żółtka
  • 150 gram masła 
  • sok z 1/2 cytryny 
  • 100 gram cukru 
Beza:
  • 2 białka 
  • 1/2 szklanki cukru 
Dodatkowo:
  • pokrojone w kostkę mango, papaja 
  • maliny 
Składniki na walijskie ciasteczka zagniatam na jednolitą masę. Tortownicę wykładam papierem do pieczenia a spód formy wylepiam ciastem. Mieszam puree z mango z serkiem homogenizowanym i cukrem. Delikatnie dodaję białka i mieszam całość. Wylewam na przygotowany spód masę i umieszczam w piekarniku nagrzanym do 150 stopni. Ciasto piekę 90 minut a następnie studzę do temperatury pokojowej oraz przez noc w lodówce. W tym czasie ubijam również białka na bezę, stopniowo dodając do nich cukier. Przygotowane białka wykładam na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę i wkładam do piekarnika razem z serniczkiem, piekąc raz nad nim a raz pod nim przez 120 minut. Bezę również studzę. 
Wstawiam garnek z niewielką ilością wody. Blenduję na gładką masę papaję. Mieszam w metalowej misce z żółtkami, cukrem i sokiem z cytryny a następnie ubijam na parze przez około 15- 20 minut (męska pomoc mile widziana :)). Po około 5 minutach dodaję połowę pokrojonego w kostkę masła. Kiedy masa wyraźnie zacznie gęstnieć i przypominać będzie krem lub budyń dodaję pozostałe masło i jeszcze 2- 3 minuty ubijam na parze krem. Pamiętaj, że krem trzeba nieustannie mieszać, inaczej uzyskasz papajową jajecznicę. Odstawiam krem do wystudzenia, najlepiej do lodówki. Wszystkie składniki dokładnie studzę przez noc. Krem i sernik w lodówce, bezę w temperaturze pokojowej. kolejnego dnia kroję mango i papaję w kostkę. Sernik uwalniam z formy i przekładam na paterę, jego wierzch smaruję papaja curdem. Dekoruję połamaną bezą, polewam papajowym kremem i dekoruję owocami: mango, papają i maliną. Podaję od razu, chociaż można schłodzić. 

Wszystkiego najsmaczniejszego z okazji mojego tysięcznego wpisu, Wasza Klaudia! 

A poniżej przedstawiam Wam bałagan jaki towarzyszył mi podczas przygotowania torciku... 








1 komentarz: