Zawsze miałam marzenie żeby zrobić takie prawdziwe, chrupiące gofry belgijskie. Co prawda zrobienie ich zajmuje nieco więcej czasu niż tych naszych tradycyjnych, jednak smak nieporównywalny z niczym innym. A zapach? Obłędny!

Składniki:
  • 270 gram mąki orkiszowej typ 1850 (lub pół na pół mąka orkiszowa i pszenna tortowa)
  • 20 gram świeżych drożdży
  • 2 jaja
  • 2/3 szklanki ciepłego mleka
  • 100 gram masła w temperaturze pokojowej
  • 3 łyżki cukru białego (świetnie smakują również z cukrem dark muscovado o ile jest dość sypki)
  • szczypta soli
  • laska wanilii
  • do podania: konfitura śliwkowa, banany, płynna czekolada, mango lub wedle uznania
Drożdże mieszam z cukrem. Dodaję łyżkę mąki i łyżkę ciepłego mleka i ponownie mieszam. Odstawiam na 10-15 minut w cieple miejsce. Niech drożdże zaczną pracować. Po tym czasie dodaję resztę mąki, resztę mleka, jaja, szczyptę soli, wanilię i całość dokładnie mieszam. Ciasto odstawiam na 30 minut do wyrośnięcia. Po tym czasie podłączam gofrownicę do prądu i rozpoczynam jej nagrzewanie. Do ciasta stopniowo dodaję masło i mieszam tak długo aż uzyskam błyszczącą, jednolitą masę. Ponownie odstawiam do wyrośnięcia na 10-15 minut. Na rozgrzaną gofrownicę nakładam po łyżce ciasta i piekę 3-4 minuty. Następnie wyciągam upieczone gofry i podaję z konfiturą śliwkową i bananami lub płynną czekoladą i plastrami mango. Nakładam kolejną partię ciasta i postępuję dokładnie tak samo z pozostałym ciastem. Co jakiś czas między kolejnymi partiami ciasta nagrzewam urządzenie 5 minut (wtedy gofry są bardziej chrupiące).

Smacznego, Klaudia.


1 komentarz:

  1. Muszę zreaktywować wreszcie moją gofrownicę i zrobić gofry... Bardzo apetycznie wyglądają! :)

    OdpowiedzUsuń