Ostatnio strasznie rzadko tutaj bywam i jest mi z tego powodu bardzo przykro... Jednak praca, siłownia i realizowanie reszty obowiązków domowych zajmuje mi całe 24 godziny i już dosłownie nie mam ani chwili by cokolwiek móc dodać. 
Nie przestaję jednak gotować, moja pasja cały czas we mnie jest i nie zamierzam z niej zrezygnować. Ostatnio na dodatek, oprócz miłości do gotowania pojawiła się miłość do zdrowego jedzenia. Ciężko mi- człowiekowi, który nie wyobraża sobie tygodnia bez pizzy, chińskiego i lodów w macdonaldzie, było nagle zmienić swój stosunek do odżywiania. A jednak! I jestem pewna, że wyjdzie mi to na dobre, i teraz, i przyszłości. 
Pasztet był pyszny, zajadały się nim również cudowne i kochane pielęgniarki w szpitalu, tydzień temu, kiedy to mój najlepszy (i najostrzejszy) nóż wyrządził mi krzywdę. Prosty, zdrowy i niesamowicie pyszny. W tym tygodniu też zrobię podobny!

Składniki:

  • 200 gram soczewicy czerwonej
  • 100 gram kaszy jaglanej 
  • 3 małe cebule
  • szczypta kurkumy
  • szczypta soli
  • pieprz
  • majeranek
  • łyżka oliwy z oliwek
  • 10 suszonych śliwek
  • mała garść nasion słonecznika
Soczewicę i kaszę jaglaną gotujemy (osobno) w wodzie, według czasu podanego na opakowaniu. Cebulę kroimy w piórka i smażymy na oliwie z oliwek, doprawiamy solą, kurkumą i majerankiem. Dusimy kilka minut, aż zmięknie. Ugotowaną soczewicę i kaszę jaglaną porządnie odcedzamy (muszą być dość suche) i blenderujemy na gładką masę, dodajemy cebulę, odrobinę soli i pieprzu i ponownie blenderujemy. Gdy powstanie gładka masa, przelewamy 2/3 do prostokątnej, niewielkiej blaszki (dajmy na to 27 cm długości). Następnie układamy ciasno śliwki i wylewamy resztę masy. Przed wstawieniem do piekarnika posypujemy nasionami słonecznika, solą i pieprzem. Najlepiej blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia- łatwiej będzie później wyciągnąć pasztet i przechowywać poza blaszką w lodówce. Pasztet pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez godzinę i 10 minut w 200 stopniach. Następnie odstawiamy na całą noc do wystygnięcia. Dopiero kolejnego dnia pasztet jest gotowy i nadaje się do krojenia. Gotowe! Polecam. 





Brak komentarzy