Nie uwierzycie mi ale nigdy nie jadłam takiego prawdziwego chłodnika. Robiłam hiszpańskie gazpacho, było też gazpacho z truskawkami, które było obłędnie pyszne. Nie mogłam całe życie przekonać się do poczciwego, tradycyjnego chłodnika na bazie kefiru i botwiny. Może to dlatego, że w moim domu nigdy nie jadało się chłodników? Nie pamiętam żeby mama robiła kiedykolwiek chłodnik. Może to też dlatego, że za kefirem jakoś szczególnie nie przepadam? Ale tak strasznie kusił mnie ten obłędnie różowy kolor. Musiałam spróbować go zrobić, bez tego nie byłabym sobą! 
Wspólnym kompromisem dla chłodnika i mnie okazało się użycie jogurtu naturalnego połączonego
z jogurtem greckim zamiast kefiru. To załatwiło cały problem, bo jogurty kocham miłością najszczerszą. Aby chłodnik był po mojemu na maśle udusiłam botwinkę ze szparagami i szalotką. Wymieszałam z rzodkiewką, startym ogórkiem i jogurtami. Doprawiłam i odstawiłam na noc. A rano, na śniadanie zjadłam chłodnik. I nie mogłam się od niego oderwać! To chyba najlepsza rekomendacja! :)

Składniki (na 4 porcje):

  • 500 ml jogurtu naturalnego 
  • 500 ml jogurtu greckiego
  • pęczek botwiny
  • pęczek szparag zielonych 
  • 1 szalotka 
  • 2 łyżki masła 
  • szczypta soli i pieprzu 
  • pęczek rzodkiewek 
  • 2 ogórki zielone 
  • szczypiorek 
  • ewentualnie jajka ugotowane na twardo do podania o których ja z całego tego szoku ZAPOMNIAŁAM :) 
Szalotkę siekam. Szparagi kroję w plastry, botwinkę siekam drobno oprócz liści. Masło rozpuszczam. Na maśle smażę szparagi, botwinkę i szalotkę. Doprawiam solą i pieprzem. Studzę. Drobno kroję liście botwiny, rzodkiewki, szczypior. Na tarce ścieram ogórki. W misce mieszam jogurty, podsmażone warzywa i posiekane liście, rzodkiewki i szczypiorek oraz starte ogórki. Całość doprawiam solą i pieprzem. Dokładnie mieszam i odstawiam na noc do lodówki. Chłodnik podaję całkiem schłodzony, udekorowany, z ugotowanym na twardo jajkiem. 

Smacznego, Klaudia. 



Brak komentarzy