Jeśli jesteście już znudzeni wigilijnymi, tradycyjnymi potrawami lub po prostu nie lubicie karpia i tym podobnych do niego ryb to mam dla Was coś extra! Całkiem niedawno stałam się posiadaczką sporej ilości świeżego śledzia, którego przenigdy nie jadłam w takiej postaci. Tak jak pewnie większość znam jedynie słonego lub mocno tłustego śledzia z zalewy. Postanowiłam pójść w stronę smażonego śledzia, jednak w tempurze. Dzięki temu stał się mocno chrupiący, pikantny i wręcz idealny! Oboje z narzeczonym zakochaliśmy się w tym daniu od razu i uznaliśmy, że jest to świetna przekąska na każdą imprezę i zachwyci nawet niejadka ryb. Myślę, że nada się również na wigilijny stół jako taka odmiana od standardowych świątecznych dań.
Składniki (na 15-20 śledzi w tempurze):
Składniki (na 15-20 śledzi w tempurze):
- 7-10 świeżych śledzi bez głowy, oprawionych
- 1/3 szklanki mleka
- 1 jajko
- szczypta soli i pieprzu
- szczypta wędzonej papryki
- 1 szklanka mąki pszennej i mąki kukurydzianej w sumie (lub gotowy mix mąk do tempury)
- szczypta chili
- sok z 1/2 cytryny
- 1 szklanka oleju do smażenia
Śledzia filetujemy, tak by otrzymać z każdego po dwa filety z jak najmniejszą ilością ości. Następnie myjemy filety dokładnie i marynujemy w soku z cytryny i szczypcie soli przez kilka minut (pozostałe, niewielkie ości zmiękną). W tym czasie mleko mieszamy z jajkiem, chili, szczyptą soli oraz pieprzu i papryką wędzoną. W drugiej misce mieszamy mąki. W woku (garnku lub na patelni) rozgrzewamy olej. Każdy filet najpierw moczymy w jajku z mlekiem a następnie obtaczamy w mące i smażymy na rozgrzanym tłuszczu po 2-3 minuty z każdej strony. Usmażone filety przekładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, by ociekły z nadmiaru tłuszczu. Podajemy od razu.
Smacznego, Klaudia.
Brak komentarzy